Otwórz głowę, zamknij buzię
Zdecydowałem się nie przytłaczać moich czytelników nudnymi szczegółami na temat makro- i mikroelementów, ponieważ takie kipiące złożonymi określeniami opisy i nazwy zazwyczaj nie wnoszą wiele do ogólnego krajobrazu. Każdy artykuł, w którym autor z akademicką zaciętością w szczegółach, opisuje skomplikowane reakcje chemiczne w komórkach i organach, sprawia, że mam ochotę przejść do następnego rozdziału. Bez czytania poprzedniego.. Taki styl pisania często mnie męczy i zniechęca do tematu. Nie dlatego, że jest to mało ważne, ale dlatego, że dla przeciętnego czytelnika, który szuka prostych odpowiedzi na nurtujące pytania, szczegóły dotyczące „jak” są mniej interesujące niż odpowiedzi na pytania „dlaczego” i „po co”…
Z mojego punktu widzenia, nie ma potrzeby zanurzać się w opisy skomplikowanych reakcji chemicznych sapiąc przy tym nonszalancko. Nie ma sensu, z pełną powagą, serwować nam kolejną porcję skomplikowanych frazesów, bo i taki tak zaraz ”ucieknie nam” pierwsze zdanie narracji. Autor, specjalista w dziedzinie dobrze zna te szczegóły. Jego książka, artykuł, wykład czy prezentacja, które nie są dla innych specjalistów, lecz dla zwykłych ludzi, powinna zawierać proste i zrozumiałe wyjaśnienia. Chodzi przecież o uzyskanie praktycznych informacji a nie intelektualne wyzwania i wystawianie się na podświadome ćwiczenia z serii : ’opowiedz, Karolinko, o czym było ostatnie 30 stron tekstu ?’ I usłyszeć odpowiedź: 'No więc, tekst był o roślinach’
Król makroskładników: białko
Dziś chciałbym skupić się na białku – ważnym makroskładniku, który towarzyszy nam od momentu poczęcia. MAKRO oznacza, że coś jest DUŻE a nawet większe ze niż DUŻE, co w tym przypadku określa ten NAJWAŻNIEJSZY w naszym odżywianiu składnik. Problem polega na tym, że wydaje się nam, iż wszystko już w temacie wiemy ( bo ogólnie nie ma chyba w tych czasach czegoś o czego nie wiemy i w czym nie jesteśmy ekspertami).
Od najmłodszych lat otaczają nas informacje, które sugerują, że jedynym wartościowym źródłem białka są produkty pochodzenia zwierzęcego. Ser, mleko, jogurt, kurczak ( ulubieniec sportowców ), ryba ( ulubienica fitnesowców ) czy wołowinka ( no przecież chuda ). Nawet lody są zdrowe ( no przecież z mleka ). Ciągle słyszymy, że to właśnie białka zwierzęce są jedynym sposobem na pełne zaspokojenie głodu i dostarczenie energii ( fakt, po węglowodanach, białko dostarcza energii ) i budulca.
Ale uwaga: nie wszystko złoto co się świeci. Może nie wiemy tyle, ile nam się wydaje?
Sprawdźmy to!
Białka: joker o dwóch twarzach
Białka są niezwykle ważne, ale mogą też niekorzystnie wpływać na nasze zdrowie. A szczególnie białka zwierzęce. Nie słyszałeś o tym? A dawałeś sobie sprawę z tego, że karmisz się nim codziennie i praktycznie jego spożycie towarzyszy Ci od zawsze? No ale skoro żyjesz i masz się dobrze, to może to jest jakaś mocna przesada? Może taka demonizacja białka odzwierzęcego jaką się tu uprawia to jest jakiś ostry przekręt?
Zobaczmy. Do brzegu więc…
Białko jest makroelementem budującym nasz ogranizm. Jest totalnie niezbędne do prawidłowego wzrostu i rozwoju. Należy jednak dodać, że mowa tu o białku roślinnym…
Hehe, niespodzianka 🙂
Ich bracia z innej matki ( dosłownie ) czyli białka zwierzęce mogą być natomiast masakrycznie szkodliwe, powodując problemy zdrowotne, które nie zawsze są widoczne od razu, ale mogą mieć poważne konsekwencje w przyszłości.
Jak wiadomo, nie młodniejemy i w sumie, to będzie coraz gorzej więc… No właśnie.
Może warto być otwartym na dokładkę czegoś innego niż kolejna porcja mielone.
Źródło pochodzenia
Białka mogą wspierać zdrowie i zapobiegać rozwojowi chorób, takich jak nowotwory… Ale z drugiej mogą przyczyniać się do rozwoju tych chorób i opóźniać procesy leczenia.
No to co, co jasnej cholery, chodzi?!
Wszystko sprowadza się do wyboru jednego: źródła pochodzenia.
Białka zwierzęce
Na początek banały czyli źródła pochodzenia białka zwierzęcego:
- Mięso czerwone
- Mięso białe
- Ryby i owoce morza
- Nabiał ( sery, mleka, jogurty )
- Jaja
- Tłuszcze zwierzęce, np. masło, smalec, śmietana
Nabiał
Nabiał, mimo że powszechnie obecny w naszej diecie i reklamowany jako zdrowy, może mieć swoje ciemne strony. Chociaż od zawsze mówi się nam, że to samo zdrowie, pełne probiotyków i wapnia, warto wiedzieć, że to, co tak lubimy, może mieć negatywne skutki zdrowotne i nie jest dokładnie tym za kogo się przedstawia. Taki trochę wilk w owczej skórze. I teraz wyobraź sobie siebie w czerwonej kusej pelerynce….
A teraz swojego starego…. Jak na Was patrzy 🙂
Mięso
Mięso, nawet jeśli jest ekologiczne, może wciąż powodować problemy zdrowotne. To że krowa czy kura którą zjemy przed swoją śmiercią piła wodę źródlaną i biegała po łące skąpanej poranną rosą, nie oznacza, że koniec końców jej mięsna tusza, która wylądowała na naszym półmisku sowicie przyozdobionym ziemniakami z grilla i sałacie lodowej z plastrem pomidora, nie jest czystym białkiem zwierzęcym.
Fakt, choć lepsze jakościowo mięso jest mniej szkodliwe ( okej, sama się dziwię, to tu napisałam … ) to nie zmienia to jednak ogółu sprawy i tego, że jego częste spożywanie, może prowadzić do problemów zdrowotnych, takich jak:
- choroby serca
- nowotwory ( głównie żołądka i jelita grubego ) ale także raka piersi i prostaty
- cukrzyca
- udary, zawały, wylewy
- podwyższony poziom cholesterolu
- osteoporoza
Rzucając się na kolejnego hambuksa lub kuraka z grilla; serwując na obiad proszony królika w potrawce czy bitki wołowe , pamiętajmy też o warunkach w większości hodowli, z których ten rarytas na Waszym talerzu pochodzi :
Standardowe źródła pochodzenia i warunki hodowli kotletów, steków i głównych składowych gulaszy:
- przepełnione pomieszczenia hodowlane
- nagminne stosowanie antybiotyków, uspokajaczy i leków przeciwzapalnych
- ostrzykiwanie mięsa, żeby lepiej wyglądało za witryną i nie podlegało procesom rozkładu – no jakby pamiętamy, że to w sumie trup. Ot co.
- brak ruchu i ekspozycji na światło naturalne
- stały stres, który przyczynia się do rozwoju chorób i wysokiego poziomu kortyzolu.
Smacznego.
(Nie) zachowuj się jak świnia ?
Ciekawe, że świnie mają 98% wspólnych genów z ludźmi i są uważane za potencjalnych dawców organów. a ciągle uważamy je doskonały materiał na gulasz czy kotleta.
Świnie są inteligentne; potrafią czuć emocje takie jak smutek i strach. Czy wiesz, że świnia ma inteligencję emocjonalną dwulatka? A jednak ciągle szukamy jej łopatki na zupę czy szynki na pieczeń na sobotnirodzinny obiad. Ciągle zabijamy dla mięsa.
Może już czas jednak zacząć zachowywać się jak świnia i poczuć co to ból, strach, żal rozumnej i świadomej emocjonalnie istoty, którą tak chętnie i bezproblemowo zamieniamy na kotleta?
I co się tak rzucasz ? Czyli wpływ spożycia mięsa na zdrowie psychiczne spożywającego… Bo spożywanemu już wszystko jedno.
Spożywanie mięsa zwierząt trzymanych w stresujących warunkach może wpływać negatywnie na nasze zdrowie psychiczne. Hormony stresu, antybiotyki i inne substancje mogą prowadzić do zwiększonego poziomu lęku, depresji i agresji. Kortyzol wytwarzany w warunkach stresogennych spowodowanych warunkami, miejscem, sposobem i świadomością tego, że zaraz nastąpi śmierć ( tak, tak zwierzęta doskonale wiedzą i czują co oznacza kolejna wizyta pana w w długich kaloszach i gumowym kombinezonie ), przenika bezpośrednio do każdej komórki i tkanki w organizmie dawcy ( zwierzę ) a potem oprawcy ( nazywanego potocznie ”smakoszem” lub bardziej szumnie – sybarytą ).
Fakt pożywania mięsa tak bardzo podobnego do Twojego własnego ( nawet kolorystycznie mięso wieprzowe w swej jasnej różowawej barwie przypomina mięso ludzkie ) to serwowanie sobie dodatkowej dawki stresu.
Mając świadomość, że jesz nieżywe zwierzę, które emocjonalnie czuło tyle co Twój dwulatek i pozwalając sobie na absorbcję całego stresu i przerażenia, które czuło zwierzę świadome prowadzenia go na rzeź, serwujesz sobie niezłą dawkę substancji, które będą miały na Ciebie bardzo negatywny wpływ. Bez znieczulenia.
W 1912 roku, brytyjscy kolonizatorzy w Indiach napisali, że tubylcy tych dzikich i dziewiczych jeszcze obszarów, którzy nie spożywali praktycznie w ogóle mięsa bydła hodowlanego a w ich jadłospisach, jedynie od czasu do czasu znajdowały się ryby i skorupiaki, byli słabsi fizycznie i ”mniej odporni psychicznie” ( czytaj, bardziej emocjonalni i mnie żądni krwi niż spasieni i ogorzali przybysze zza wielkiej wody ). To czyniło ich ”mniej skutecznymi wojownikami”. Jedyne do czego się nadawali to służba i praca na roli, bo dziwnym trafem byli bardzo sprawni fizycznie i praktycznie nie chorowali ( oczywiście do czasu kiedy to nie zjawili się opleceni w pasie różańcami, spasieni, łysawi księża eskortowani przez ogorzałych, nie tylko słońcem, nowych panów ziem podbitych.
Pamiętaj: jesteś tym, co jesz.
Zdecyduj i śpij spokojniej.
Zachęcam Cię do przeczytania pozostałych części artykułu na temat białka.